Wzięło się, nie wiem skąd. Miejcie na uwadze to, iż wszystko jest wymyślone, prócz Igrzysk nic innego, co istnieje w opowiadaniu, nie miało miejsca.
Konkurs drużynowy, Soczi, 17.02.2014.
Konkurs drużynowy, Soczi, 17.02.2014.
Nie możesz zawsze wygrywać. Uświadamiasz to
sobie po każdym spóźnionym skoku, złym odbiciu z progu, nieudanym telemarku. Po
nie dostaniu się do najlepszej trzydziestki, która wciąż będzie walczyć o
poprawienie swojej sytuacji. Gdy jesteś na skoczni nie zastanawiasz się,
dlaczego akurat tak się dzieje, prawda? Dopiero w domku, autokarze, hotelu,
własnym mieszkaniu zdajesz sobie sprawę, że coś nie wyszło. I mimo, że na
początku wydaje Ci się, że to tylko twoja wina – tak nie jest. A konkurs
drużynowy rządzi się swoimi prawami. Walczy aż czterech skoczków. Nigdy nie
wiesz, czy jeśli Ty byś skoczył najlepiej, to czy nikt inny by nie zawalił. A
nawet jeśli? Zdarza się, ale ze swoim problemem nigdy nie zostaniesz sam. Do
tego zawsze są trenerzy i osoby, których nie widać, a które pomagają więcej,
niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.
Masz rodzinę, która zawsze jest przy Tobie.
Podjeżdżasz do barierki i wyłapujesz ich
wzrokiem; stoją ze zdenerwowanym wyrazem twarzy, przestraszeni, gdy obserwują
liczby pojawiające się na tablicy. Zdecydowanie za mało metrów, a punkty dodane
za wiatr i tak nic nie zmienią. Spoglądasz w prawo. Widzisz szczęśliwych
Austriaków, którym ustąpiłeś trzeciego miejsca na podium. Czujesz się jak w
filmie, gdy Ci podchodzą do Ciebie i gratulują. Ale czego? Czwartego miejsca?
A więc tak wygląda koniec?
Patrząc w lewo widzisz swoich kolegów z
drużyny, którzy posyłają Ci smutne uśmiechy i kciuki w górę. Czwarte miejsce
jest wciąż dobre. Jednak trzecie… Wzrok automatycznie Ci ucieka. Czujesz, jakby
ktoś pozbawił Cię cennej rzeczy, gdy w rzeczywistości, to Ty to zrobiłeś. Nie
liczy się słaby skok Bardala. Wszyscy pokładali nadzieję w Tobie. To Ty miałeś
dumnie nosić na piersi chociażby brązowy medal Igrzysk Olimpijskich.
Oni niczym się nie przejmują. Tańczą razem z
Niemcami i Polakami, ciesząc się z podium.
Johann nie
wie, ile czasu spędza na ławce poza skocznią. Kask wciąż trzyma w dłoni. Na
obiekcie staje się coraz ciszej i ciszej za sprawą wychodzących kibiców.
Próbuje się schować przed spojrzeniami kolegów.
- Słabo
trochę, co?
Słyszy
znajomy głos i przechyla głowę na bok. Rune siada obok niego i przeciera oczy,
które chcąc nie chcąc stały się trochę mokre. Mruczy w odpowiedzi krótkie „no”
i ponownie powraca do swoich myśli. Nie ma siły obserwować, jak drużyny
opuszczają domki, żartując ze sobą. W jego głowie pojawiają się ciągle pytania.
Dlaczego? Jak? Nawet gdyby chciał, nie potrafiłby na nie
teraz odpowiedzieć. Ani w następnych kilku godzinach.
- Nie
obwiniaj się – blondyn nie ustępuje i kładzie dłoń na jego ramieniu, jednak to
wcale nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Johann czuje się coraz gorzej, gdyż ma
wrażenie, że słowa Velty są wypomnieniem mu jego błędów. – Wiem, że łatwiej
powiedzieć niż zrobić, ale to mogło stać się każdemu.
- Nie – warczy,
zrzucając jego rękę. Wstaje, nie zważając na resztę Norwegów, którzy zaczęli
patrzeć na nich z zaciekawieniem. – Jak mam się nie obwiniać? Przeze mnie
zajęliśmy czwarte miejsce.
W głębi serca
wie, że to nie jest prawda. Że drużyna wygrywa, a co najważniejsze, przegrywa
razem. Jednak tego wieczoru czuje inaczej.
- Forfi,
wyluzuj… - wtrąca się nieśmiało Anders Bardal. – Zrozum… Wszystkim nam jest
przykro, ale to naprawdę nie Twoja wina. Gdybyśmy wszyscy skoczyli równe skoki,
inaczej by się to wszystko potoczyło. Jesteśmy drużyną. Przejdziemy przez to razem. A teraz wstawaj… Autokar już
czeka. Porozmawiamy o tym rano, wszyscy razem.
Forfang nie
wie, co powiedzieć, więc jedynie wydycha głośno powietrze i kiwa głową,
wstając. Kask, który miał mu przynieść szczęście dalej trzyma w dłoni, mocno go
ściskając.
Przegrali.
A on przegrał
podwójnie. Zdaje sobie z tego sprawę, gdy przy pojeździe widzi stojącego
Phillipa, który pomimo tego, że dzisiaj nie skakał, wciąż przyjechał wspierać
swoich przyjaciół a obok niego Fannemela, który rozmawia przez telefon
ustawiony na tryb głośnomówiący. Johann już z daleka może usłyszeć głos jego Celiny, która powtarza „jestem z
Ciebie dumna”.
Masz moją okejkę! :D
OdpowiedzUsuńuffff, to mi ulżyło :D dziękuję!
UsuńWięcej więcej więcej! Ania approves!!!
OdpowiedzUsuńbędzie! kiedyś :*
Usuńnie rozumiem czemu tak narzekałaś na tt! zapowiada się super, pisz prędko kolejne części :D
OdpowiedzUsuńkompleksy :D dzięki!
UsuńKrótki ten początek, więc nie wiem dokładnie co powiedzieć, poza tym, że z chęcią będę czytać i śledzić tę historię. Bo zapowiada się na prawdę dobrze, ciekawie. Historii o Norwegach zrobiło się ostatnimi czasy bardzo dużo, ale ta tutaj zatrzymuje mnie na dłużej. :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny i pozdrawiam!
Dziękuję pięknie i pozdrawiam!
UsuńTo mogło zdarzyć się każdemu, ale zawsze się człowiek zastanawia - dlaczego zdarzyło się właśnie jemu? Znacznie łatwiej jest wygrywać, ale siłę drużyny można poznać po tym, jak razem przegrywa. Chociaż za czwarte miejsce wiele drużyn dałoby się pokroić, ale dla kogoś rangi Norwegów, z pewnością nie może to być szczytem marzeń. Właśnie w takich sytuacjach poznaje się trwałość drużyny i Bardal zachował się jak prawdziwy lider grupy, on też zna smak porażki i pewnie po swoim skoku miał takie same pytania i pretensje odnośnie swojej osoby.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie postać Celiny, a konkretnie krótkie słowo "Jego" może nie potrzebnie doszukuje się związku, ale coś mi mówi, że nie jest zadowolony, że owa dziewczyna jest Fanniego.
Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały :-)
Pozdrawiam Marzycielka
http://second---chance.blogspot.com/
Dokładnie, Bardal podtrzymuje ich wszystkich razem. A Celine jeszcze troszkę namiesza :) Dziękuję bardzo i pozdrawiam!
Usuńzostaję, bo Norki. Norki to nie Auty, ale ich też uwielbiam, a jeszcze Forfi, Fannis i tajemnicza Celina. chyba polubię "This love...". a Bardal to prawdziwy lider.
OdpowiedzUsuńAuty gdzieś też się będą wiecznie przewijać! od nich się nie da uwolnić.
UsuńNie no, zakochałam się! Nie dość, że Norwegia, to jeszcze główny bohater to Forfang. Ciekawie się zapowiada, naprawdę. Powiadamiaj mnie na twitterze, koniecznie! :) Życzę dużo weny ;*
OdpowiedzUsuńBędę i dziękuję! :*
UsuńJest Fannis, jest Forfang, jest Team Norway, więc ja też będę! Czekam na następny rozdział, zapowiada się naprawdę fajnie :D
OdpowiedzUsuń<3
UsuńTeam Norway! Może być ciekawie, mam nadzieję, że Forfang nie będzie się tak długo zadręczał tym czwartym miejscem!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zachęcam do dodania bloga do spisu opowiadań o skoczkach narciarskich! http://skijumpinglover.blogspot.com/
Jeżeli również czytasz jakieś skoczne opowiadania, które należą do spisu, nominuj je na Opowiadanie Roku 2014 (wszystko na blogu)
Pozdrawiam!
dodane! :) pozdrawiam również.
UsuńNorwegowie - jestem kupiona :D W dodatku Fannemel w jednej z głównych ról - miód na me serce :D No i oczywiście Forfang, którego również bardzo lubię. Już widzę, że przy czytaniu tego opowiadania moje serce będzie rozdarte, bo podejrzewam, że Celine jest z Andersem, a Johann również coś do niej czuje. A Fanniś to jednak mój ulubieniec, a to przecież Johann jest tutaj głównym bohaterem. Eh, szykują się trudne chwile, ale widząc jak świetnie jest napisany prolog nie będę w stanie odpuścić sobie tego opowiadania :D Masz więc nowego czytelnika, który jak na razie melduje się w teamie Fannemel :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuużo weny :)
Jestem ciekawa, czy w trakcie czytania zmienią Ci się trochę poglądy! :D Dziękuję bardzo i pozdrawiam!
UsuńNorki? Forfang? Fannemel? Tak, tak, TAK!!! Te trzy elementy wystarczą, aby totalnie mnie kupić. A w dodatku wydaje się, że klimat będzie raczej smutny, troszkę melancholiczny... Więc tym bardziej tu zostaję. Już! Tupnięte! Nie ruszam się! I czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że nie masz zamiaru się ruszać :D dziękuję!
UsuńPodoba mi się 'obsada' :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak wykreujesz poszczególne postacie, bo po pierwszej odsłonie niewiele można wywnioskować. Pozostaje mi czekać na kolejny wpis :)
Mogłabyś mnie informować o nowościach na tt? Mój user to: mariolla_
specjalnie tak trochę tajemniczo, żeby potem się rozkręciło ;) dziękuję pięknie i nie ma sprawy!
UsuńSupersupersuper! Dawaj nastepny :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwstawiony! pozdrawiam :*
UsuńNiech Forfi się tak nie przejmuję. :) Czekam na kolejne :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
:)
UsuńBOŻE
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to opowiadanie, dziękuję Ci za Norwegów, dziękuję za ten cudowny prolog.
Szukałam od dłuższego czasu czegoś o Norwegach, czegoś właśnie w tym stylu. Teraz czytając to mam ochotę Cię przytulić, na prawdę. Łatwo się mnie stąd nie pozbędziesz.
Lecę czytać następne rozdziały :*
Nie mam zamiaru się Ciebie pozbywać i bardzo się cieszę, że wpadło Ci w gust to coś, co tutaj piszę ;) miłej zabawy!
UsuńKochana, gratuluję talentu, bo ten rozdział jest naprawdę świetny! :)
OdpowiedzUsuńPędzę czytać kolejny, pozdrawiam :)
Balsam na moje serce, dziękuję bardzo i pozdrawiam!
Usuń