wtorek, 17 marca 2015

6.

I’ll hold ya and you’ll think of him
and pretty soon you’ll be floating away.

Wisła, sierpień 2013
Johann siedział na łóżku, a cienki, wykonany z kremowego materiału koc otulał jego nogi. Zza drzwi do łazienki dało się słyszeć dźwięk wody uderzanej o ścianki kabiny prysznicowej, a przy dłuższym przysłuchaniu się – Celinę mruczącą słowa piosenki, która obecnie chodziła jej po głowie i zaprzątała jej myśli.
Westchnął głośno, chociaż wiedział, że to i tak nie dotrze do jej uszu oraz nie da jej znaku, że ma się pospieszyć. Nie mając nic innego do roboty wziął z szafki nocnej jej telefon. Od razu skierował swoje kroki do galerii, gdzie wiedział, że znajdzie zdjęcia z dzisiejszego konkursu. Nie mylił się.
Spodziewał się wielu rozmazanych zdjęć z ich skoków, jednak jedyne co znalazł, to idealnie wykadrowane fotografie z momentu, kiedy wchodzili na podium. Każdy z norweskich sportowców miał swoją chwilę, kiedy ściskał dłoń ważnej osoby, prezesa, uwiecznioną na zdjęciu. Są też zdjęcia skoczni, która niemal płonie na tle pomarańczowego, zachodzącego nieba.
Sięgnął pamięcią wstecz i przypomniał sobie swój pierwszy skok, jaki kiedykolwiek oddał podczas Pucharu Świata. 20 grudnia 2012* roku w Engelbergu. Debiut i od razu zapunktował – 12. miejsce. Wciąż pamiętał wieczór, który nastąpił po konkursie; wszyscy jego znajomi znaleźli się u niego w pokoju, z piwem dla każdego, o którym trener nigdy się nie dowiedział.
Nawet nie zauważył, kiedy z łazienki wyszła Celina. Jej długie włosy były związane w warkocz, który opadał na jej mieniące się w świetle ramię. Uśmiechnął się do niej leniwie, jednak jedyne, co otrzymał w zamian, to wzrok mrożący krew w żyłach.
W dwóch skokach znalazła się obok niego i wyrwała mu telefon z ręki, natychmiast chowając go za sobą. Johann nigdy nie widział jej w takim stanie, zawsze była pogoda i uśmiechnięta, nigdy się nie denerwowała, a jak coś jej nie pasowało, to siadali we dwójkę i spokojnie rozmawiali, próbując dojść do kompromisu.
- Hej, co się stało? – mruknął, kiedy usiadła na łóżku plecami do niego, grzebiąc w komórce i najprawdopodobniej usuwając coś, czego nikt nigdy nie miał zobaczyć. Miała nadzieję, że Forfang nie sprawdzał jej, nie wchodził w jej wiadomości. Ona sama czuła się głupio, że tak ważne rzeczy zostawiła na widoku, co mogło doprowadzić do Johanna odkrywającego jej sekret.
- Nic – niemal warknęła, jednak po chwili zrozumiała, że zachowuje się dziecinnie. Johann nie wyszedł, nie trzasnął drzwiami i nie wyznał, że nie chce jej już więcej znać i ma się wynosić z jego życia, a tego mimo wszystko by nie przeżyła. Odetchnęła tylko i pozwoliła mu złapać się za ramię i wtulić się w jego silne objęcie. – Przepraszam. Myślałam… Sama nie wiem. Chyba jestem trochę zmęczona.
Chłopak wie, że jest to tylko wytłumaczenie. Wie również, że jego dziewczynę coś gryzie, ale nie powie mu, jeśli będzie na nią naciskał. Nie pozostało mu nic, prócz czekania.
- Więc dobranoc?
- Dobranoc.
Pocałował ją delikatnie w czoło i odwrócił się na drugi bok, wciąż nie wypuszczając jej delikatnej dłoni ze swojej. W jego głowie wciąż kłębiło się milion myśli, co kryje się w Celinie, co kryje się za jej wybuchem, a zasypiając nie czuł, jak jej ręka powoli opuszczała jego.

***

Obudziło ją ciche wibrowanie gdzieś ponad jej głową. Przetarła powieki, tym samym przygotowując się na to, że chcąc zbadać powód jej pobudki, będzie musiała zmierzyć się z przeraźliwie jasnym ekranem telefonu.
Odruchowo zmrużyła oczy, zauważając, że jest godzina trzecia w nocy, a osoba, która do niej dzwoniła, okazała się być Andersem.
- Jacobsen? Czemu dzwonisz do mnie o takiej porze? – mruknęła i wyswobodziła się z pościeli, która otaczała jej ciało. Odeszła kilka kroków tak, żeby nie obudzić Johanna.
- Um… - przez chwilę zastanawiał się, jak ułożyć zdanie, które niezbyt by ją przeraziło. – Tak jakby Stjernen i Fannemel się upili? – dało się usłyszeć, jak wydycha głośno powietrze, a jego dłoń pewnie już uciska nasadę nosa. – Z Andersem jest dobrze, tylko pytał o Ciebie, za to Andreasa musimy odnieść do pokoju… On też się o Ciebie pytał… Ale chyba już nawet nie pamięta.
Od razu wiedziała, o co chodzi. Nie musiała się długo zastanawiać, od razu zarzuciła na siebie bluzę Johanna i wybiegła z pokoju, pytając się, gdzie ma ich znaleźć.
Nie minęło pięć minut, jak znalazła pokój Andersa, który znajdował się piętro niżej. Nie kłopotała się tym, aby zapukać – zrobiła niemal wejście smoka. Szybko pogoniła wszystkich Norwegów, którzy postanowili, że zaopiekują się przyjacielem. Oberwało się nawet Velcie, który na tę noc musiał przenieść się na podłogę do kogoś innego.
Celina zamknęła drzwi na klucz i odwróciła się w stronę, z której dobiegały jęki, jak można było się domyślić, pijanego Fannemela. Dziewczyna pokręciła głową i podeszła do niego, próbując posadzić go na łóżku. Ten za to opierał się, twierdząc, że sam sobie poradzi.
- Ja już wiem jak Ty sobie radzisz… - westchnęła, a jej jak za dotknięciem różdżki przypomniało się, kiedy ostatnio widziała go w takim stanie. Tylko jedno jej nie pasowało. Skąd on o wszystkim wiedział? Wtedy poznali się przecież pierwszy raz…



Trondheim, marzec 2013.
14 marca. Dzień, w którym odbył się konkurs Pucharu Świata w Trondheim.  Jako, że było to dla niektórych skoczków miejsce zamieszkania, nie omieszkali się wtargnąć Johannowi do domu i zrobić małej imprezy, tylko dla zawodników oraz najbliższych.
Celina znała drogę do Forfanga niemal na pamięć, więc pewnym krokiem szła w stronę klatki schodowej przyjaciela. Była już późna godzina, ponieważ wracała po pracy, jednak oni zapewniali ją, że o drugiej w nocy wciąż będą się bawić.
Weszła na klatkę schodową i licząc po cichu schodki, poczuła, jak wysoki mężczyzna wpada na nią, tym samym powodując jej zachwianie.
- Przepraszam – wybełkotał, nie patrząc jej w oczy. A ona już wiedziała, że łatwo się z tego nie wyplącze.
- Nic się nie stało, to ja przepraszam – uśmiechnęła się delikatnie, zakładając włosy za ucho. Była zmęczona i wcale nie wyglądała lepiej, wiedziała to, jednak coś kazało jej pokazać siebie z najlepszej strony. Nie była pewna, czy może wykonać pierwszy gest w jego stronę, jednak nie zastanawiała się długo. – Celina.
Uścisnął pewnie jej dłoń, w końcu spotykając jej wzrok. Natrafiła na niebieskie tęczówki, które świeciły, mimo ciemności panujących w miejscu, w którym się znajdowali.
- Andreas.
Potem nie pamiętała zbyt dużo. Poszli do Johanna, napili się, ona zbyt dużo niż powinna, on jeszcze więcej, niż wcześniej. Czuła się dziwnie i nie wiedziała, czy była to sprawka alkoholu. Kątem oka widziała Fannemela, który energetycznie gestykulował, co jakiś czas pokazując na Celinę i chłopaka.
Przewróciła oczami i wstała, wcześniej przepraszając swojego towarzysza. Pociągnęła Andersa za rękaw.
- Czego Ty ode mnie chcesz? – syknęła, na co on pokręcił tylko smutno głową. Dla niej nic nie miało sensu. Nie miała pojęcia, dlaczego uczepił się akurat niej, chociaż miał dużo innych znajomych dziewczyn wokół siebie. – Przepraszam, ale… Nie jesteś w moim typie?
Jeszcze nigdy nie słyszała, by ktoś tak głośno się śmiał. Spojrzał na nią kpiącym wzrokiem. – Tu nie chodzi o Ciebie, tylko o Stjernena. A raczej o wasz trójkącik, z Johannem do kompletu.
- Johannem? A co on ma do tego?
- To nie moje miejsce, żeby o tym mówić. I zanim zaczniesz, jaki to ja nie jestem pijany… Kontaktuję i bardzo dobrze wiem, o czym mówię – jakby na potwierdzenie swoich słów przechylił się w prawo i ledwo utrzymał równowagę. Celina odruchowo wyciągnęła w jego stronę rękę, której mógł się przytrzymać.
- Właśnie widzę – prychnęła, jednak złość w jej oczach została zastąpiona zabawieniem.
Fannemel jedynie westchnął i przytulił ją do siebie. – Nie rób mu tego, dobra?
- Dopiero go poznałam. Chcę, żeby był moim znajomym tak samo, jak Ty. Niczego więcej nie będzie – mrugnęła do niego, poklepała po plecach i odeszła w stronę Andreasa.



Wisła, sierpień 2013
Może gdyby zbyt długo nie zastanawiała się nad tymi słowami nie byłaby teraz tutaj, z najlepszym chłopakiem na świecie, Johannem, którego zdradzała?
Po kilkunastu minutach ciszy blondyn wreszcie się odezwał.
- Powinnaś mu powiedzieć, wiesz?
Celina nerwowo się zaśmiała. Oczy natychmiast zaszły jej łzami, a po policzku spłynęła jedna z nich. Fannemel widząc to od razu objął ją ramieniem, pozwalając, aby oparła głowę o jego klatkę piersiową. Nie mógł jej zaoferować wiele, prócz miejsca do wypłakania się.
- I co mam powiedzieć? Sorry, Johann, ale zdradzam Cię. Tak naprawdę robię to od marca, od kiedy pierwszy raz go poznałam, już wtedy wskoczyliśmy do łóżka. A! Gdyby tego było mało, jest to twój kolega. Ale nie martw się, nie robimy tego cały czas, po prostu tylko wtedy, gdy on tego potrzebuje, a ja jestem zbyt słaba, żeby mu odmówić i czasem czuję się, jakbym była od niego uzależniona. Nienawidzę siebie za to. Mam nadzieję, że dalej będziesz mnie kochał, bo ja Ciebie kocham.
- Szczerze? – Celina kiwnęła głową. – Brzmi tragicznie.
Oboje zaśmiali się, a dla osoby obserwującej to wszystko z boku, była to sytuacja niemal groteskowa.
Dziewczyna pozwoliła chłopakowi otrzeć swoją mokrą twarz. Już miała wstawać, kiedy przypomniała sobie, dlaczego w ogóle tutaj przyszła.
- Anders? – pytanie rzuciła w ciemność. – Dlaczego tak właściwie się upiłeś?
- Musiałem… Musiałem odciągnąć Andreasa. Od planu pójścia do Johanna i powiedzenia mu wszystkiego. To Ty powinnaś to zrobić, nie on. A żeby jakoś go przekonać, że nie warto, to poprosiłem, żeby poszedł ze mną na piwo. A nawet na kilka. Więc teraz ja jestem tutaj, troszkę pijany.
Celina uśmiechnęła się do niego.
- Troszkę.
- Troszeczkę. Gdybyś tylko widziała Stjernena… Mam nadzieję, że nikt nie wsłuchiwał się w to, co mówił o Tobie. Chciał konieczne do Ciebie iść.
- Dziękuję. Za wszystko. Johann ma naprawdę świetnego przyjaciela.
Anders posłał jej uśmiech i okrył się kołdrą. Czuł, jak głowa powoli zaczyna mu sama opadać na poduszkę, a wypity alkohol jedynie spotęgował uczucie.
- Nie jestem tylko jego przyjacielem – puścił jej oczko. Nie usłyszał, jak zamyka za sobą drzwi, ponieważ już spał.


*trochę naginam czasoprzestrzeń; ze względu na umiejscowienie opowiadania głównie w sezonie 2013/2014, Johann musiał zacząć karierę dwa lata wcześniej, niż naprawdę (20 grudnia 2014r.), jednak dzień, miesiąc oraz miejsce się zgadzają.

---
Boże, ile czasu ja się z tym męczyłam... Ale chyba teraz pójdzie już z górki.
Zapraszam na prolog Olka, nowy rozdział pojawi się prawdopodobnie po skończeniu tego. Historia zupełnie inna, pisana z innej perspektywy. -> http://in-between-forever.blogspot.com/
Przypominam o ankiecie na dole oraz o koncie informującym: @luzwdupieFF na twitterze.
Miłego wieczoru!

poniedziałek, 2 marca 2015

5.

You look so beautiful in this light,
Your silhouette over me.
The way it brings out the blue in your eyes
Is the Tenerife Sea.


Wisła, sierpień 2013
Każdy z nich uwielbiał Wisłę, więc jeśli mieli możliwość przyjechać tam chociaż odrobinę wcześniej, zawsze to robili. Tym właśnie sposobem kończyli lipiec na leżakach przy basenie Hotelu Gołębiewskiego.
- Zadzwoń w końcu do niej – jęczał Fannemel. Przez przypadek dowiedział się o tym, co planował Johann i teraz nie dawał mu spokoju.
- Zadzwonię jak będę chciał – fuknął i odwrócił się do Phillipa, który był pochłonięty swoim telefonem. Ten nawet nie zauważył, iż Johann chce coś od niego.
Przyjaciele.
Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, postanowił przejść się do pokoju i zabrać z niego swoją komórkę, którą wcześniej zapomniał wziąć. Idąc chłodnymi korytarzami zastanawiał się, co powinien w ogóle powiedzieć swojej dziewczynie. Podczas gdy jechali z Hinterzarten nie mógł nawet zmrużyć oka, bo co chwilę rozmyślał, jak przekazać jej wiadomości.
Otwierając drzwi modlił się w duchu, żeby nie zobaczyć, że ma jedno nieodebrane połączenie. Celina zawsze potrafiła wyczuć, czy coś go gryzie, więc zatajanie prawdy nie wchodziło w grę, tak samo jak oddzwanianie. Nie miałby nawet pomysłu, jak wiarygodnie wytłumaczyć, dlaczego nie odzywał się przez cały wyjazd. A ona i tak by znalazła te bilety, prawda?
Wziął głęboki oddech i nacisnął na zieloną słuchawkę przy jej imieniu. Jest twardy. I musi dać jej trochę czasu na spakowanie się. A przynajmniej powinien, prawda? Nawet się jeszcze nie zgodziła…
Z rozmyślań wyrwał go słodki głos.
- Johann! Cześć!
Uśmiechnął się do siebie, jednak cała odwaga go opuściła i ścisnął mocniej za aparat, który miał przyłożony do ucha.
- Hej, Cel. Jak tam?
- Wszystko dobrze, jednak jestem strasznie śpiąca. Musiałam pokryć nocną zmianę koleżanki w pubie, więc wróciłam późno i… - ziewnęła przeciągle, tym samym przerywając swoją wypowiedź.
Johann zaśmiał się pod nosem, wyobrażając sobie, jak dziewczyna przeciąga się i próbuje odgonić zaspane myśli.
- Nie śmiej się!
- Nigdy bym się z Ciebie nie śmiał. Ale za to wiem, że niedługo sobie odpoczniesz…
- Niby skąd?
- Od jutra masz wolne w pracy. Powinnaś zacząć się pakować – przygryzł wargę, wciąż nie będąc pewnym, czy dobrze robi.
- Forfang, coś Ty znowu wymyślił?
- W przedostatniej szafce tej komody przy oknie w pokoju gościnnym… Tam jest koperta. Bilety na samolot oraz kartka, z którą powinnaś zgłosić się do ochroniarza. Wylatujesz drugiego sierpnia. Konkurs zaczyna się wieczorem, więc będziesz tutaj wcześniej. Przyszłabyś do nas na skocznię. Oczywiście tylko, jeśli tego chcesz. Wiem, że nigdy nie byłaś w Wiśle, a nie raz powtarzałaś, jak bardzo chciałabyś odwiedzić to miasto, więc pomyślałem, że czemu nie, skoro ja tutaj jestem, a Ty w Norwegii, równie dobrze też mogłabyś być ze mną w Pol… Przepraszam – podrapał się ręką po karku, chociaż wiedział, że ona nie może tego zobaczyć. Zawsze gdy się denerwował dostawał słowotoku, więc miał nadzieję, że zrozumiała chociaż połowę tego, co chciał jej przekazać.
- Ja… - zaczęła się jąkać, nie wiedząc, co powiedzieć. Był to pierwszy raz, kiedy ktoś sprawił jej taką niespodziankę. Za żadne skarby nie pomyślałaby, że Johann może wymyślić coś takiego.
- Jeśli nie chcesz, to nie czuj się zobowiązana, że musisz tutaj być…
- Daj mi dokończyć! – westchnęła. – Do zobaczenia za trzy dni.
Nie widział jej, ale był pewny, jak wygląda w tym momencie. Miała na ustach ten nieśmiały uśmiech, który tak uwielbiał, a jej wargi były zaczerwienione, ponieważ przygryzła dolną z nich, tak jak robiła zawsze, gdy się uporczywie nad czymś zastanawiała. Pewnie w tym momencie nad tym, czym sobie zasłużyła na kogoś takiego, jak Johann.
Powiedziała mu, jak bardzo nie może się doczekać i wyłączyła.
Dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę, co najlepszego zrobiła.
Przecież on też tam będzie. A ona naprawdę nie chce nikogo skrzywdzić. Jednak serce nie sługa.

***

Celina latała po całym mieszkaniu, starając się sprawdzić, czy wszystko to, co miała ze sobą zabrać zostało spakowane. Cały czas miała wrażenie, że czegoś zapomniała, więc piąty raz przejrzała każdy zakamarek.
Odetchnęła z ulgą, kiedy włożyła ładowarkę do bagażu, a bilety kurczowo trzymała w ręce, żeby po chwili wrzucić je do torebki.
Wyjrzała przez okno, a gdy taksówka podjechała pod klatkę zabrała klucze ze stolika i trzasnęła drzwiami.
Nerwowo usiadła na tylnym siedzeniu i podała mężczyźnie adres, gdzie chce się udać. Poprawiła warkocza, który opadał na jej ramię pokryte czarną skórzaną kurtką. Mimo lata godzina była wciąż wczesna, a wiatr dawał się we znaki. Oparła czoło o szybę samochodu i obserwowała każdy budynek, który mijała po drodze.
Wciąż nie miała pojęcia, jak się zachować w Wiśle. Być obojętna, czy wręcz przeciwnie, żeby nie wzbudzać podejrzeń? Wplątała się w niezłe bagno i bardzo dobrze o tym wiedziała, jednak nie potrafiła z niego wyjść. Nie chciała zdradzać jednego, drugi wciąż był obok niej… Kochała obu, chociaż nie taką samą miłością.

Podróż minęła jej wyjątkowo szybko. Nawet nie zauważyła, kiedy wyszła z samolotu, a słońce zaczęło delikatnie prażyć jej bladą skórę.
Po odebraniu swojego bagażu wsiadła w kolejną tego dnia taksówkę, a osobie za kierownicą pokazała adres, który uprzednio podał jej Johann. Mężczyzna uśmiechnął się i mrugnął do niej, na co ta się zarumieniła, jednak odwzajemniła gest.
Gdy przechodziła przez tłumy ludzi dziękowała sobie w myślach, że postanowiła wziąć torbę, która nie była za duża. Po kilku długich minutach doszła do kolejki i stanęła na palcach, żeby dojrzeć chociaż jednego ochroniarza, który mógłby jej pomóc. Niemal wydała z siebie okrzyk radości, gdy ujrzała postawnego faceta. Ku jej zdziwieniu, ten jedynie posłał jej zabawne spojrzenie i pokazał stronę, w którą ma się kierować.
Już przechodziła obok barierki, kiedy ktoś ją zaczepił.
- A co tutaj taka piękna pani robi? – zapytał i złapał ją za ramię.
Celina zmierzyła go wzrokiem, nie bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Przepraszam? Chciałabym przejść – powiedziała płynnym angielskim, próbując się wyrwać.
Ten jedynie uśmiechnął się szerzej i przybliżył się. Brunetka poczuła alkohol, chociaż była dopiero dwunasta. Rozejrzała się wokół siebie. Nie było praktycznie w ogóle ludzi, więc nie miała nawet po co kogokolwiek wołać. Nie sądziła, że skoczkowie usłyszą ją ze swoich domków, które znajdowały się kilkanaście metrów od nich.
Odruchowo zmrużyła oczy. Nie raz sobie radziła z takimi w pracy.
Już miała coś ponownie powiedzieć, kiedy do jej uszu doszedł krzyk.
Odwróciła się i przez ramię dojrzała Norwegów, którzy natychmiast zareagowali na scenkę, która odgrywała się przy barierkach.
- Hej, zostaw ją! – krzyknął Fannemel, starając się do nich podbiec. Za nim pojawił się Tom Hilde oraz Andreas Stjernen, którzy zawtórowali Andersowi.
Chłopak jedynie pokręcił głową i uniósł obie ręce do góry w geście niewinności. Schował dłonie do kieszeni i obrócił się na pięcie. Celina pomasowała łokieć i ruszyła w stronę skoczków, którzy obchodzili barierki z drugiej strony, aby ją przywitać.
- Sama bym sobie dała radę – fuknęła, kiedy Tom zabrał jej torbę, zarzucając ją sobie na ramię. – I z tym, i z tamtym gościem.
- Tak, tak – mruknął pod nosem Anders, po czym porwał ją w ramiona. – Tyle czasu się nie widzieliśmy, a Ty nawet się ze mną nie przywitasz!
Celina przewróciła oczami i złożyła na policzku blondyna pocałunek, to samo robiąc z Hilde.
Nie słyszała, gdy ktoś od tyłu do niej podchodzi i przykrywa jej oczy. Poczuła gorący oddech na szyi i uśmiechnęła się do siebie.
- Zgadnij kto to?
W podskoku odwróciła się i zarzuciła ręce na ramiona Johanna, wtulając się w niego. Ten położył dłoń na jej głowie, całując ją delikatnie.
- Gdzie Ty zabłądziłaś? – zapytał, splatając razem ich palce. – Miałaś wejść zupełnie inną stroną.
- Widocznie nie zauważyłam, gdzie dokładnie pokazywał ochroniarz – wzruszyła ramionami.
Przeszli kilka metrów, gdy Johann gwałtownie się zatrzymał, jakby nagle sobie o czymś przypomniał.
- Wy się nie znacie, prawda? Tak to jest, jak się nie spędza ze mną czasu – zaśmiał się. – Andreas, to jest Celina. Celina, poznaj Andreasa.
- Nie muszę go poznawać, kilka razy już go widziałam w telewizji – uśmiechnęła się i potrząsnęła jego dłonią. Ten jedynie zmierzył ją wzrokiem, posyłając jej dziwny uśmiech.
- Również mi miło wreszcie Cię poznać. Johann ciągle o Tobie gada – Andreas uznał, że to idealny moment na to, aby trochę upokorzyć młodego kolegę. Jednak kiedy zaczął się rozkręcać, przed nimi wyrosła grupka kilku skoczków, którzy ochoczo rzucili się na Celinę.
Zapowiadał się cudowny wyjazd.

***

Konkurs odbył się planowo, bez żadnych przesunięć i wszyscy dziękowali Bogu za taką pogodę, jaka im się trafiła. Mimo wieczornej pory wciąż było ciepło, a skocznia pięknie prezentowała się w świetle zachodzącego słońca.
Celina stała przy telebimie i trzymała kciuki, gdy na belce zasiadał Johann. Od jego skoku zależało, czy zajmą pierwsze miejsce. Była pewna, że ten był niesamowicie zdenerwowany. Mogła to wyczytać z jego drgania wargi, czym zawsze objawiał się u niego stres.
Przymknęła oczy, a gdy już je otworzyła, było po wszystkim.
Drużyna Norwegii po raz pierwszy na podium w tym sezonie.
Spiker głośno krzyczał nazwisko Johanna, a także reszty Norwegów, którzy złożyli się na ten sukces. Celina nie mogła powstrzymać uśmiechu, który z każdą sekundą stawał się coraz większy.
Obok niej pojawił się Phillip, który tym razem nie został wybrany do składu.
- I jak, zadowolona? Podoba Ci się tutaj?
Dziewczyna spojrzała na niego i kiwnęła głową.
- Jest pięknie, nie mówiąc już o kibicach. Chyba nigdzie takich nie ma – zaśmiała się i złapała go za nadgarstek, ciągnąc w stronę skoczni, gdzie zbierała się grupka ludzi, żeby zobaczyć, jak Niemcy stają na trzecim stopniu podium, Polacy na drugim, a Norwegowie na pierwszym.
Gdy wszyscy skoczkowie dostali niesamowicie dziwne upominki, pomachała Johannowi, który natychmiast ruszył w jej stronę i mocno naparł swoimi wargami na jej.

A on? Patrzył na to wszystko z boku, nie wiedząc, jak się zachować. Nie chcąc dłużej ich oglądać ruszył przed siebie, po drodze pozbawiając równowagi stojący nieopodal kosz.



---
Nie mam pojęcia, jak działają skocznie, ponieważ nigdy nie miałam możliwości zagościć na konkursie, ale to co chciałam przekazać, to chyba przekazałam. Ogólnie takie srutu tutu, ale niech będzie. Najdłuższy rozdział w historii, więc cieszcie się ile możecie, bo nie mam pojęcia, kiedy kolejny. Pozdrawiam!