It's the crazy affection,
of dealing with the highest price I can pay.
of dealing with the highest price I can pay.
Trondheim,
czerwiec 2013
- Kocham Cię.
Celina myślała, że się przesłyszała. Słowa, które
doszły do jej uszu próbowała w swoim umyśle zamienić w żart, zinterpretować
inaczej; starała się mieć nadzieję, że nie miał tego na myśli. Że kocha ją jak
siostrę, tak jak ona kocha go jak brata. Nie potrafiła sobie go wyobrazić w
żadnej innej postaci. Nigdy nie umiała tego zrobić. Ale tak samo była też
tchórzem. Więc… Jedyne co mogła poradzić na zaistniałą sytuację, to uczepić się
ramion Johanna, głowę ułożyć w zagłębieniu jego szyi i wciągnąć delikatnie
zapach, który był jej tak znajomy, który był jej… domem.
Johann niepewnie położył ręce na jej plecach, nie
bardzo wiedząc, skąd nagle znalazło się w niej tyle uczucia. Zawsze lubiła się
przytulać, ale po takim wyzwaniu… Westchnął cicho i po kilku minutach stania i
leżenia zapomnianych kwiatów na podłodze odsunął się od niej i uważnie zmierzył
roztargnionym wzrokiem.
- Wiesz, że nie musisz tego mówić, prawda? Dopóki nie
będziesz gotowa… Celina, ja poczekam. Będę czekał do końca tego cholernego
świata, jeśli tylko mnie o to poprosisz.
Brunetka poczuła, jak zaczyna drgać jej dolna warga,
co było oznaką, że zaraz wybuchnie płaczem. Nerwowo ją przygryzła i schyliła
się, by zabrać nie tylko róże, ale i ukryć się. Pragnęła uciec, najlepiej w
ramiona… Johanna? Szybko otrząsnęła się i pokręciła głową, wkładając bukiet do
wazonu, który wcześniej przygotował chłopak.
- Nie spodziewałam się tego, wiesz? Myślałam, że te
kwiaty to tak o… - uśmiechnęła się niezręcznie, podając Johannowi rękę. Ten zaś
pewnie ją złapał i poprowadził na kanapę, na której zawsze siadali i
rozmawiali, czasem nawet do nocy. Gdy oboje usiedli wygodnie na kanapie, Celina
patrzyła na niego z czymś, co widział on u niej pierwszy raz. – Dlaczego akurat
teraz?
Forfang westchnął i podniósł nogi, żeby po chwili
oprzeć je na stoliku do kawy. Przez dwa pierwsze miesiące brunetce to
przeszkadzało, jednak teraz nawet nie zwracała na to uwagi, stało się to dla
niej tak naturalne.
- Sześć miesięcy temu… - połknął ślinę i przejechał
dłonią po włosach, patrząc uważnie na dziewczynę siedzącą obok niego. – Sześć
miesięcy temu się poznaliśmy, wiesz? I jest to jedna z najlepszych rzeczy jaka
kiedykolwiek mi się przytrafiła. Nigdy bym się nie spodziewał, że tak mi
namieszasz w życiu – zaśmiał się nerwowo, ale widząc jej poważną minę
natychmiast milknie. – Naprawdę. Przez te sześć miesięcy sprawiłaś, że jestem
innym człowiekiem. Uśmiecham się, a nie chodzę naburmuszony. I chociaż miałem
do tego powód…
Dłoń na jego ustach przerwała jego monolog. Nawet nie
zauważył, kiedy zaczął zaciskać pięści, a obrazy z tamtego wieczoru zaczęły na
nowo pojawiać się w jego głowie. Głośno wciągnął powietrze i przymknął oczy,
nie pozwalając łzom popłynąć po rozgrzanych policzkach.
- Opowiesz mi? – spytała cichym głosem Celina, jakby
bojąc się, że gdy odezwie się chociaż trochę głośniej, to chłopak ponownie
ustawi wokół siebie twardy mur i za nic do niego nie dotrze. Poczuła, jak duża
dłoń dotyka jej kolana i ściska za nie. Podniosła do góry głowę i niemal
utonęła w oczach Johanna. Kiwnął niezauważalnie głową.
Tromsø, luty
2011
Na dworze
było już ciemno, z resztą… Robiło się ciemno kilka godzin wcześniej. Zimowa
aura wisiała w powietrzu, a śnieg zasypywał każdy chodnik i ulicę. Johann
wyjrzał przez okno; ani jednej żywej duszy, jedynie samochody śmigały co
chwilę, zdecydowanie za szybko, gdyż wszystko było pokryte lodem.
Wzdrygnął
się, gdy drzwi w jego pokoju trzasnęły. Spojrzał na dziewczynę, która wparowała
do pomieszczenia i odwrócił się całkowicie w jej stronę.
- Liv? Co
się stało? – podszedł do niej, nie będąc całkowicie pewnym czy dobrze robi.
Blondynka aż emanowała złością, jej uszy
były czerwone, tak samo jak nos i policzki, i to wcale nie od mrozu.
Położył dłoń
na jej ramieniu, żeby po chwili zgarnąć ją w swoje ramiona.
- Powiedz mi
– pocałował ją w czoło i powoli zaprowadził ją do swojego łóżka, pomagając jej
zdjąć kurtkę, szalik i buty. Przykrył ją kołdrą, po czym sam wskoczył z drugiej
strony i zamknął ją w swoim objęciu. Nie bardzo wiedział, co zrobić, by
poprawić Liv humor. Jednak uspokoiła się trochę i przestała płakać. Po kilku
minutach odkryła się.
- Moi
rodzice… Johann. Rozwodzą się…
Chłopak nie
miał pojęcia jak na to zareagować. Rodzina Liv była niemal idealna. Ona, jej
starszy o dwa lata brat oraz ich rodzice, najlepsi ludzie na świecie. Gdy tylko
Johann pokłócił się ze swoimi, zawsze jechał do ich domu, a tam znalazł
herbatę, ukojenie w ramionach mamy Liv i mocny uścisk od taty. Większość czasu
spędzał właśnie tam i nigdy, naprawdę nigdy nie słyszał, jak się kłócili.
- Cicho,
kochanie… - delikatnie kołysał ją w ramionach, szukając słów, którymi mógłby
przekazać, jak źle się czuje z tym, co się dzieje. Nie potrafił sobie
wyobrazić, dlaczego takie rzeczy się dzieją.
Jednak to,
co usłyszał później… Że kobieta, która była dla niego drugą mamą ma innego i
wyprowadza się za tydzień… Czuł, jak coś w nim pękło. Miał ochotę pójść do niej
i spytać się, czy gdy zawsze go pocieszała, sprawiała, że czuł się lepiej,
kiedy jego rodzice kłócili się i rzucali wszystkim, co mieli pod ręką, przewidziała,
że on będzie musiał robić to samo, kiedy zada tak mocny cios swojej córce?
Nie miał
nawet kiedy zebrać myśli, ponieważ łóżko skrzypnęło i mała postać wyswobodziła
się z jego ramion. Natychmiast wstał i przytrzymał jej dłoń, gdy sięgała po
kurtkę.
- Zostań na
noc.
Liv
pokręciła przecząco głową i uwolniła swoją rękę z uścisku Johanna. Szybko się
ubrała i niemal uciekła z jego pokoju. Johann poderwał się na nogi i nie
zważając na to, że jest w samej bluzie wybiegł za nią z domu.
- Liv! –
krzyknął wierząc, że dziewczyna wróci do niego. Minęło kilka sekund i dało się
usłyszeć skrzypienie śniegu pod jej nogami.
- Tak?
Nie
odpowiedział. Przytulił ją mocno, nie chcąc już jej nigdy wypuszczać.
- Johann… -
westchnęła, głowę mając opartą o jego klatką piersiową. – Naprawdę muszę już
iść. Minęły już trzy godziny, powinnam wracać…
Fakt. Nawet
nie zdawał sobie sprawy, jak długo leżeli i zastanawiali się nad sensem tego
wszystkiego.
- Daj znać
jak już dojdziesz, dobrze? – ostatni raz musnął ustami jej twarz i pozwolił jej
odejść.
Nie odważył
się powiedzieć, że ją kocha od tylu lat.
Trondheim,
czerwiec 2013
Johann westchnął głośno, wciąż starając się
powstrzymać łzy. Wiedział, że Celina go rozumie przez to, jak się zachowywała –
jej ręka delikatnie gładziła jego włosy, bo wiedziała, że to zawsze go
uspokaja. Wszystkie emocje z tamtego dnia wracały, a on wciąż nie potrafił
sobie z tym wszystkim prowadzić.
- Co się stało, że wyjechałeś z Tromsø? To kupa drogi
stamtąd do Trondheim…
Nadszedł czas na najgorszą część. Nie wiedział jak
zacząć, więc postanowił nie owijać w bawełnę.
- Nigdy nie dostałem od niej znaku, że wróciła. Bo nie
wróciła.
Celina otworzyła z wrażenia usta, spodziewając się i
przeczuwając najgorsze.
- Banalne – zaśmiał się ironicznie. – Zdarza się to w
każdych filmach, opowiadaniach… Pijany kierowca jej nie zauważył. A ja nigdy
jej nie powiedziałem, ile była dla mnie warta… - nawet nie zauważył, kiedy łzy
zaczęły lecieć po jego twarzy, a delikatne palce Celiny próbowały je
powstrzymać. Wziął jej dłoń w swoją i kontynuował.
- To naprawdę był najgorszy dzień w moim życiu. Nigdy
się tak nie czułem. Świat rozleciał mi się na kawałki… Nie mogłem przejść po mieście,
bo spędziłem z nią całe swoje życie i nagle miałem iść obok tych wszystkich
miejsc, które przypominały mi o niej, a już nigdy jej nie zobaczyć? Nie
wyobrażałem sobie tego. Rodzice nawet się nie zastanawiali, spakowali walizki
bez mojej wiedzy, a kiedy wróciłem do domu dostałem do ręki bilet do Trondheim.
Więc, oto jestem – uśmiechnął się do niej żałośnie, czego ona nie odwzajemniła.
Wstała i zaczęła chodzić w kółko. Pod nosem mówiła wszystkie modlitwy jakie
znała, żeby Bóg podpowiedział jej, co robić.
- Przepraszam, nie powinienem na Ciebie tego zrzucać
po sześciu miesiącach znajomości – natychmiast wytłumaczył się Johann, widząc
jej zatroskaną minę. – Ale nie mogłem pozwolić Ci odejść bez wypowiedzenia… –
przerwał mu pocałunek na ustach.
Zupełnie się tego nie spodziewał. Pomógł jej przejść obok stolika, aż w końcu stali na środku
salonu z ustami delikatnie dotykającymi się, jakby oboje byli z porcelany i
bali się, że mocniejszy nacisk może sprawić, że się rozpadną.
- Nie wiem, czy mogę Ci to teraz powiedzieć… Ale nie
opuszczę Cię – Celina przytuliła się do jego klatki piersiowej, a on oparł
brodę na jej głowie.
Była już noc, kiedy leżeli w łóżku. Johann myślał, że
Celina już dawno śpi, więc wyciągnął telefon i wystukał wiadomość do Fannemela,
że muszą się jak najszybciej spotkać i zapowiedział się, że na początku lipca
wpadnie do Lillehammer. Blondyn wysłał mu w odpowiedzi uśmiechniętą minkę i
krótkie pozdrowienie, że nie może się już doczekać i tęskni. Przewrócił się na
drugą stronę i w ciemności odnalazł dłoń Celiny, którą złapał jakby w obietnicy,
że wszystko się ułoży.
Dziewczyna jedynie westchnęła cicho, mimowolnie
odwzajemniając uścisk. Z głowy zaś próbowała pozbyć się obrazu uśmiechniętego bruneta,
powtarzając jak mantrę słowa, które Johann do niej wypowiedział.
---
Niespodzianka?
Czyżby jednak nie Fannemel?
Gratulacje dla naszych wspaniałych szczypiornistów, przez których padłam dzisiaj kilkadziesiąt razy na zawał! Nasi Mistrzowie ;)
Gratulacje dla naszych wspaniałych szczypiornistów, przez których padłam dzisiaj kilkadziesiąt razy na zawał! Nasi Mistrzowie ;)
Johann taki smutny, Johann taki zraniony, Johann taki zakochany. :( Kto by się spodziewał, że chłopak przeżył takie coś? Kurczę, jaki brunet, co? No ni chu, chu mi się tu nie klei. Celina, nie rań Johanna, bo przyjadę czołgiem.
OdpowiedzUsuńNocne smski z Fanniskiem, romantico. ♥
Pozdrawiam i czekam na 3. :D
No tak mi wpadło pewnego dnia z tym brunetem, więc zupełnie koncepcja opowiadania zmieniona! Mam nadzieję, że nie zrani :D
UsuńCudowny rozdział! Johann taki zraniony. Myśle, że wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńhttp://ucieczka-w-inna-przestrzen.blogspot.com/
Na końcu coś się ułoży na pewno ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bardzo! A jak mi się podoba jakiś blog, to jest sukces, bo mi się rzadko co podoba :P Brnij w to dalej, bo jest super. Najbardziej intryguje mnie ten Fannemel, który nie bez powodu jest tutaj wspominany. Czekam na wątek z nim, bo przeczuwam, że będzie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Będzie ciekawie, będzie :D pozdrawiam! :*
Usuń*piszę jeszcze raz bo tamten komentarz niedokończony wysłałam ;)
OdpowiedzUsuńJest mi szkoda Johanna. Młody chłopak, a już sporo wycierpiał. Mam nadzieję, że jednak wszystko się ułoży i będzie szczęśliwy.
Zaintrygował mnie ten brunet... ;)
Pisz szybko następny rozdział :D
W końcu wszystko będzie okej ;)
UsuńCzekałam na ten rozdział i nie żałuję. Jest cudowny.
OdpowiedzUsuńBardzo mi szkoda Johanna. To wszystko musi się dobrze ułożyć.
Więc Fannemel, czy nie Fannemel?
Czekam na następny :)
Pisz szybko :)
Pozdrawiam :D
Cieszę się bardzo! Fannemel namiesza, ale nie on jedyny ;) coś się pisze, ale właśnie skończyłam ferie, więc tylko się modlę żeby szkoła mi za bardzo nie przeszkodziła. Pozdrawiam!
UsuńFanni nie jest brunetem. Więc to nie Fanni. W takim razie kto ? Zrobiłam mały research i zostawiając tylko brunetów, którzy dodatkowo są w reprezentacji wychodzi mi, że to albo Sjoeen, albo Jacobsen ! Bo Bardal mieszka w Trondheim, a innych brunetów w reprezentacji chyba nie ma (choć oczywiście mogę się mylić :D). I teraz nie wiem który, bo z jednej strony to Jaco ma żonę i dzieci, ale z drugiej ma być namieszane, więc w sumie mógłby pasować... Ale dobra, wybieram opcję mniejszego namieszania i stawiam na Sjoeena :D
OdpowiedzUsuńNo i co to za nocne esemesiaczki ? :D Chyba jestem zazdrosna :D
Pozdrawiam i życzę duużo weny :*
nic nie mówię :D a kto by nie był zazdrosny! Dziękuję, przyda się i również pozdrawiam :*
UsuńLife goal: smsowanie z Fannisem, który tęskni hahahahah :D
OdpowiedzUsuńdobra, to Fannis czy nie Fannis? a jak nie Fannis to kto? chryste, tyle pytań, wciąż niewiele odpowiedzi. przeszłość niby się ujawnia stopniowo, coś z niej można wnioskować, snuć teorie, ale boję się, że jak już wymyślę co, kto, dlaczego i z kim, to Ty i tak zaskoczysz mnie (pozytywnie!) zupełnie czymś innym.
no to czekam. nic mi innego nie pozostaje :x
i, zapomniałabym: ta reakcja Celiny coś niepewna. niby w szoku, ale nie umie do końca szczerze pokazać co myśli o wyznaniu Johanna. kolejna zagadka.
pozdrawiam! / @winadacje
[love-needs-to-fly]
[make-the-moment-last]
Snuj, snuj, ciekawa jestem, jakie wszyscy macie teorie :D Zagadki to chyba moja nowa specjalność.
UsuńOjej, jak słodko na koniec z tym Fannisem, no miłość max ;33
OdpowiedzUsuńMoja (często myląca się) intuicja podpowiada mi, że Celina nie kocha Johanna, a przynajmniej nie w "ten" sposób i że powodem tego jest ten ktoś, nie wiadomo kto. No cóż, pozostaje czekać!
//freidrehen
//pata-w-gapa
Musiałam już zacząć wprowadzać Fannisa, więc chociaż to przedstawilam w jakiś uroczy sposób :D dziękuję!
UsuńTo opowiadanie jest fantastyczne! i do tego moi kochani Norwedzy!! Boże zakochałam się!! Czekam na następny i zapraszam do siebie! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam ;)
UsuńKiedy nowy ? :) nie moge sie doczekac!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że jak najprędzej, pisze się ;) pozdrawiam!
UsuńSpłakałam się. :(
OdpowiedzUsuńAnyway - nienawidzę sytuacji, kiedy ktoś nie ma odwagi powiedzieć od razu prawdy. Celina swoim zachowaniem daje znaki, że "coś z tego będzie", a tutaj się okazuje, że Forfang nie jest jedyny w tym zamieszaniu wokół niej. Odrzucenie boli, fakt, ale jeszcze bardziej bolą rozstania, kiedy ma się bagaż wspomnień z drugą osobą... Szkoda Johanna, ale z drugiej strony, nie wiem czemu, nie pasuje mi do Celiny.
Czekam na nowości :>
To prawda, Celina myśli, ze udając że wszystko jest okej robi dobrze, jednak potem będzie bolało kilkanaście razy mocniej, ale jakoś będzie musiała z tego wybrnąć ;) Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńZapraszam na nowy rozdział na http://second---chance.blogspot.com mam nadzieje, że pojawisz się po raz drugi :-)
OdpowiedzUsuńOraz na coś nowego na http://highest-price.blogspot.com
Dziękuję i wpadnę ;)
UsuńBiedny Forfang ;C Nie dziwię się mu, że wybrał się do niej na wyznanie uczuć. Raz już nie miał szansy i żałował, nie chciał popełnić błędu. Mimo wszystko nie mogę się z tego cieszyć, bo jednak Celina nie odwzajemnia uczucia, i tak jak Cam, myślę, że powodem jest braterskie uczucie i być może pałanie sympatią do kogo innego. Kogo? Nie mam pojęcia, oczekuję szybkiej odpowiedzi :D
OdpowiedzUsuńTaka szybka to chyba nie będzie, bo planuję z 10 rozdziałów i epilog, a przez jakiś czas chcę jednak zachować tę tajemnicę :D
UsuńSzczerze, nie wiem co mam napisać. Rozdział jest naprawdę świetny, ale ta ten najemniczy brunet nie daje mi spokoju! Szkoda mi Johanna...Celina daje mu złudną nadzieje, a robi to niepotrzebnie. Mogła mu od razu powiedzieć jaka jest sytuacja.
OdpowiedzUsuńEj, też chce pisać w nocy z Fannisem..:D
Czekam na kolejny <3
Przy okazji zapraszam: http://wybudujmy-most.blogspot.com/
a kto by nie chciał! dziękuję i wpadnę na pewno ;)
Usuńhej możesz mnie informować na asku?
OdpowiedzUsuńhttp://ask.fm/dwiedyszki :)
nie ma problemu!
UsuńAle
OdpowiedzUsuńJak to nie Fannemel? :O Ale to chyba w sumie lepiej. Nie przypadłby mi do gustu jako podła świnia. W takim razie, kto? Mam nadzieję, że wkrótce rozwiejesz moje wątpliwości ^^
Płakałam razem z Johannem... Ten chłopak jest taki wrażliwy! Celina wygrała życie, serio.
Rozdział CUDO ♥
Fannemel jest za bardzo taki AWWW, żeby być świnią :(
Usuń