Once in a lifetime,
it’s just right,
we made no mistakes.
Gdzieś pomiędzy Trondheim a Lillehammer, lipiec 2013.
Johann jechał już ponad dwie
godziny, więc według jego obliczeń powinien być na miejscu za mniej więcej tyle
samo czasu. Wyjechał rano, więc nie musiał stać w korkach. Spojrzał na zegarek,
który pokazywał godzinę dziesiątą i uśmiechnął się do siebie zadowolony, że
chociaż raz w życiu wstał wcześniej.
Za niedługo zaczynały się treningi
w mieście, gdzie mieszka Anders, gdyż letnie Grand Prix przybliżało się
wielkimi krokami, wiec postanowił przyjechać jeszcze przed ich rozpoczęciem,
żeby spędzić czas z przyjaciele, za którym się stęsknił (ale na głos się nie
przyzna).
Gdy pierwszy raz Forfang pojawił
się na zgrupowaniu Fannemel wiedział, że będą z niego ludzie. Był ambitny, a
przy tym bardzo dobrze skakał; jednak każda porażka była dla niego bardziej
przytłaczająca niż dla reszty. Po każdym wykonanym skoku patrzył w górę, jakby
dziękując nie tylko Bogu, ale i komuś jeszcze. Anders postanowił wtedy, że
pozna historię młodego skoczka i pozwoli mu się odnaleźć. Dlatego teraz byli
tym, kim byli – dwójką najlepszych przyjaciół, która bez przerwy robiła sobie
żarty z pozostałych, łącznie z trenerem, który już nie raz groził, że ich
wyrzuci. Wciąż tego nie zrobił. Wciąż wymyślali kolejne dowcipy.
Fannemel był dobrym przyjacielem.
Potrafił słuchać i zawsze starał się pomóc każdemu, kto zwrócił się do niego ze
swoim problemem, a takich osób było naprawdę wiele. Nie wiadomo dlaczego, ale
każdy ufał Andersowi i niemal mu się spowiadali.
Johann zaparkował przed blokiem
skoczka, z bagażnika zabrał torbę i szybkim krokiem ruszył w stronę klatki
schodowej. Wystukał na domofonie kod i po chwili szedł co dwa schodki na drugie
piętro. Zapukał trzy razy, a nie dłużej niż pięć sekund później pojawiła się
przed nim roześmiana twarz blondyna.
- Johann! – niemal krzyknął i
zaprosił przyjaciela do środka, uprzednio mocno go przytulając. – Jak podróż?
Jesteś głodny? Zrobić Ci kanapki? Może chcesz coś do picia?
- Nie trzeba, mamo – przewrócił
oczami, jednak uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy.
Po kilkunastu minutach Anders
usiadł na kanapie naprzeciwko swojego przyjaciela, który zaczął przysypiać na
fotelu. Wiedział, że Johann nie jest rannym ptaszkiem, więc był niesamowicie
zdziwiony, że dotarł tutaj tak szybko, chociaż teoretycznie mieli jeszcze
ostatnie dni wakacji.
Gdy skończył jeść odłożył talerz
do zlewu i zaczął zastanawiać się, co zrobić z Forfangiem. Wzrokiem przejechał
po pokoju, a jego oczy zatrzymały się na poduszce. Pogratulował sobie w myślach
i przybił mentalną piątkę samemu sobie, po czym z całej siły rzucił wspomnianym
przedmiotem.
- Trafiony zatopiony! – wydarł
się, lecz nawet nie zauważył, jak poduszka leci z powrotem i uderza go prosto w
twarz, a guzik od poszewki aż zostawił czerwony ślad na jego czole.
- Niby taki niski, a nawet
uchronić się nie umie – prychnął Johann i przykrył się cienkim kocem, wcześniej
ściągając bluzę.
***
Było po siedemnastej, kiedy do
jego nozdrzy doszedł zapach idealnie dopieczonego kurczaka, ziemniaków w
przyprawach i sałatki. Rękoma przetarł oczy i wstał z miejsca, kierując się w
stronę kuchni. Gdy już się tam znalazł miał nadzieję, że wciąż śnił.
Fannemel skakał zadowolony po
kuchni, nogi uginając w rytm Freaks,
a na jego ciele znajdował się fartuszek z… nagą klatą?
- Anders? – oparł się o framugę
drzwi żeby nie zemdleć i próbował powstrzymać śmiech, co, trzeba przyznać, było
niesamowicie ciężkie, gdy ma się przed sobą taki widok. – Poważnie?
Starszy chłopak niemal wypuścił z
rąk talerz, który trzymał, gdy usłyszał głos Johanna. Natychmiast odwrócił się
w jego stronę, a jego twarz nabrała czerwonego koloru.
- Lepiej przyjmiesz kłamstwo czy
prawdę?
- Twoje kłamstwa są zawsze gorsze
od prawdy.
- Fakt – podrapał się po głowie i wziął
głęboki oddech. – Dostałem na urodziny od babci.
Johann nie wiedział, czy ma się
śmiać czy płakać. Dźwięk, który z siebie wydał wskazywał na to, że zrobił te
dwie czynności jednocześnie.
- Przepraszam… - powiedział
pomiędzy jedną salwą śmiechu a drugą. – Naprawdę, przepraszam, ale…
Nie dokończył, gdyż przerwał mu dźwięk
piekarnika, który sygnalizował, iż pieczeń jest już gotowa i można zasiąść do
stołu. Nie lubił się przechwalać, ale musiał przyznać, że kucharzem był niezłym,
więc z zadowoleniem obserwował Johanna, który jadł tak szybko, że aż dziw, że
się nie zakrztusił.
- Nie wiem, jak Ty to robisz, ale
musisz mnie nauczyć – powiedział z pełną buzią i uśmiechnął się do przyjaciela.
– Celina by była w szoku, musisz jej kiedyś ugotować… Albo powiemy, że to ja.
Tak będzie najlepiej.
- Właśnie, stary. Chyba nie
przyjechałeś tylko dlatego, żeby mieć gdzie przenocować przed treningami, nie? –
odpowiedział blondyn i zabrał naczynia, z których oboje jedli i wrzucił je do
zmywarki, nawet nie martwiąc się, czy nic się nie potłucze. Pobiegł na kanapę i
usiadł naprzeciwko Forfanga, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- No i co ja mam Ci powiedzieć?
- Wszystko, najlepiej od początku.
- No więc, tak jakby… się zakochałem?
- Wiedziałem! Obstawiałem zakłady
z Phillipem i Tomem, kiedy w końcu się przełamiesz! Wygrałem pieniądze!
- Wy… co robiliście? – Johann otworzył
z wrażenia usta, nie wierząc własnym uszom. Czy jego znajomi, przyjaciele,
niemal bracia naprawdę to zrobili? – Oddajesz mi wszystko, co wygrałeś.
Fannemel już chciał zacząć
protestować, gdy przypomniał sobie, że tutaj jednak chodzi o szczęście Johanna,
więc przymknął się i pokiwał tylko głową, mając nadzieję, że młodszy chłopak w
końcu o tym zapomni.
- Chyba się zakochałem.
- To to już wiem, idioto!
Szczegóły poproszę.
Johann wziął głęboki oddech. – Nie
wiesz, co się stało kiedyś i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę w stanie o
tym rozmawiać, ale na pewno w końcu zrozumiesz… Straciłem najważniejszą osobę w
moim życiu, nie mogłem tego błędu popełnić drugi raz. A gdy spotkałem Celinę…
poczułem się, jakby ta miłość wróciła do
mnie. Nie wiem, co zrobiłem, że trafiłem akurat na nią, ale nie zastąpiłbym
tego niczym innym… No może tylko wygraniem Igrzysk Olimpijskich, ale tylko z
Celiną przy moim boku – zaśmiał się i odruchowo zerknął na tapetę na telefonie,
gdzie widniało ich wspólne zdjęcie z wypadu w góry.
Wtedy po raz pierwszy zabrał ją na
skocznię, a ta niemal padła mu na zawał, gdy spojrzała w dół. Kurczowo trzymała
się jego ręki, bojąc się, że gdy ją puści to spadnie. Wtedy nawet nie
wiedziała, że nigdy nie pozwoliłby zrobić chociaż jednego, złego kroku.
***
Był już późny wieczór, gdy
skończył opowiadać, co Fannemel zrobił na obiad, gdy wspomniany skoczek wpadł
do pokoju i rzucił się na łóżko, które miało należeć do Johanna. Ten tylko
przewrócił oczami i pożegnał się ze swoją dziewczyną, która życzyła mu dobrych
snów i kilkanaście razy powtórzyła, jak za nim tęskni.
- Widzę, że miłość wisi w
powietrzu? – Anders zaczął gwizdać pod nosem i uśmiechnął się szeroko, po czym
został zrzucony z łóżka z potężną mocą. Popatrzył z wyrzutem na swojego kolegę
i ułożył się na podłodze.
- Takie życie – wystawił język i
oparł się o ścianę, pod plecy podkładając poduszkę. Siedzieli w ciszy przez
kilka minut, aż Fannemel nie westchnął.
- Wiesz co? Chciałbym kiedyś pobić
rekord świata… Pokazać wszystkim, że naprawdę potrafię skakać i nie jestem w
drużynie bez powodu. Że pracowałem na to przez długi czas…
- Ja tylko czekam, aż skoczysz
ponad 250 metrów na Vikersundbakken. Wiesz, że zawsze będę trzymał za Ciebie
kciuki.
- Stajesz się taki dziwnie
romantyczny po północy… - przewrócił oczami, jednak gdy Johann na niego spojrzał
zauważył na twarzy skoczka wdzięczność. – Jeszcze trochę i Ty zostaniesz
mistrzem świata juniorów!
- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym
chciał…
Nie wiedział, kiedy zasnął.
Przed oczami miał uśmiechniętą Celinę w jej ulubionej sukience.
Gdyby tylko wiedział, w kogo
wtulona była w tamtym momencie…
---
Przepraszaaaaaaaaam, przepraszam, że tyle czekaliście, a rozdział krótki i w ogóle, ale szkoła </3 Jednak już zaczęłam pisać czwóreczkę i mogę z wielką chęcią napisać, że WKRACZAMY NA SKOCZNIĘ od następnego rozdziału! I będzie ciekawie, tyle mogę obiecać... oraz to, że na następny tyle czekać nie będziecie.
Gratulacje dla Andersza za rekord świata... I za umilenie mi oraz wszystkim twitterowiczom wczorajszej nocy.
Dobra, ta ulubiona kawa naprawdę by była przeginką już. I też dziękuję Anderszowi za zrobienie nam wczorajszej nocy, jakkolwiek to brzmi.
OdpowiedzUsuńA przechodząc co rozdziału.
Ja pierdole, ile można czekać? Wiesz doskonale, że nie mogłam wytrzymać wiedząc, że Andersz będzie gotował w fartuszku z klatą (helou, wygląda w nim bosko). No i ostatnia scena - mistrz, typowo. Co prawda wiedziałam co będzie w tym rozdziale w 99%, ale i tak czytałam z mega zainteresowaniem.
Chcę więcej scen Johanna z Celiną. Wiem, że chłop jest zakochany, ale ona...?
Wiesz co robić.
P.S. Nadrabiaj, cobyśmy synchron miały!
<33333333333333333333
[love-needs-to-fly]
[make-the-moment-last]
wiem, co robić dlatego rozdział się jutro zaczyna pisać, bo synchron musi być ♥ a fanni to nam tak noc zrobił, że uhuuuu!
UsuńCudowny! Czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńDziękuję! ♥
Usuńjestem tu po raz pierwszy dziś, ale zakochałam się w tym opowiadaniu sfkhsfhksf
OdpowiedzUsuńczy ta Celina zwariowała, żeby leżeć z innym w łóżku?
rozdział suuuper, ale czemu taki krótki? :c
a wczorajsza noc...ekhem...shippuje was hahahaha :D
czekam na następny :*
o mamo, widzę że mamy shipperów haha! :D nawet sobie nie wyobrażasz, jak ciężko mi było o nim pisać dzisiaj haha. Celina ma dziwny sposób myślenia, uważa, że ukrywając swoje uczucia wszystko będzie dobrze a Johann się nie dowie, jednak rani wszystkich razem wziętych. a krótki, bo czasu brak, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy. dziękuję i pozdrawiam!
UsuńWybacz, ale mam teraz przed oczami Andersa z tym fartuchu i pizgam XD Rozdział świetny, nie ma co. Ciągniesz to bardzo dobrze, oby tak zostało. Wspomnienie o rekordzie i MŚJ bardzo mi się podoba XD Lubię, kiedy stawia się główną bohaterkę w takim świetle, dlatego niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńCałuski Natał <3
rekord i MŚJ to cos, czego pominąć nie mogłam. kocham!
Usuń❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńkocham też!
UsuńAww^^ Cudo ;) Gotujący Anders w fartuszku z klatą? Leżę ;p Z niecierpliwością czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do mnie
senopotedze.blogspot.com
Pozdrawiam ;3
ja leżałam jak pisałam, haha ;) dziękuję, wpadnę i pozdrawiam!
UsuńEjjj no! Co to za zkończenie w ogóle?! Jak mogłaś zakończyć bez wyjaśnienja kim był ten ktoś. Mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni.
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń Andersa i Johanna >>>> wszystko :D
Czekam na next i życzę weny ;)
oj, trochę jeszcze poczekacie na wyjaśnienie :D dziękuję i pozdrawiam! a oni to friendship goals.
Usuń1. Andersz kuchareczka, no patrzcie go! I jeszcze w takim gustownym fartuszku od babuni. :D
OdpowiedzUsuń2. Awww, zakochany Forfang jest taki uroczy. :3
3. "Niby taki niski, a nawet uchronić się nie umie" ♥
4. I końcówka taka kochana, bo my wszyscy wiemy, że ich super plany się ziściły i było dużo radochy, zwłaszcza wczoraj... :D
5. JAKA WTULONA? W KOGO WTULONA? NIE ZGADZAM SIĘ NA TO.
Ale ogólnie to mam nadzieję, że mimo szkoły wena Cię nie opuści, bo chcę już czwóreczkę. O. Pozdrawiam, (nie)Andersz. :*
1. ktoś musi gotować!
Usuń2. no a jak, aż mi smutno :(
3. TEKST ŻYCIA.
4 OJ TAK :DDDDDD
5. Wtulona no.... w kogoś.
pozdrawiam też i... Thank you!
Anders taki trochę starszy brat. Ja go takiego kupuję! No uroczy jest, nie powiem, że nie. Swoim tańcem w tym ciekawym fartuszku od babci (czy babcia chciała coś zasugerować???) skradł rozdział xD
OdpowiedzUsuńNo i potem jak chłopaki ze sobą szczerze rozmawiali... No ja nie mam pytań. Uwielbiam bardzo, milion serduszek i w ogóle
tylko
tylko
to ostatnie zdanie... Że co?
No ale, pięknie nie może być cały czas, nie?
Pozdrówki i pisiaj szybko <3
PS. "Umilenie nocy" >>>
Uwielbiam dwuznaczność tego sformułowania :D
babcia widocznie myślała, że będzie w nim gotował swojej ukochanej, a nie Johannowi :D A tę dwuznaczności uwielbiam.
UsuńAnders i Johann są tak bardzo słodcy *.* ich przyjaźń jest OMG <3
OdpowiedzUsuńGotujący Fannemel wygrał wszystko :D
Oni są czarodziejami, ich palny się ziszczą xD
Johann marzy o Celinie, a ona jest w kogoś wtulona -.- Tylko w kogo?!
Rozdział jest fantastyczny, wybitny, genialny, boski...Kocham go tak jak Ciebie <3
przepowiadają sobie nawzajem przyszłość :D dziękuję i też Cię kocham!
UsuńWróżbita Maciej poszedł w odstawkę, teraz wróżbita Johann i Anders rządzą :D A kiedy mniej więcej będzie nowy rozdział? ^^
UsuńWróżbita Maciej to marna podróbka :D Mam nadzieję, że za tydzień.
UsuńW takim razie pozostaje tylko czekać...
UsuńDużo weny <3
Dziękuję bardzo! ;)
UsuńJestem i ja!
OdpowiedzUsuńI już na początku błagam Cię kobieto! Dodawaj te rozdziały szybciej! :)
No ale opłacało się poczekać, bo...
...Bo przyjaźń Forfanga i Andersza >>>>>>>>
♥ ♥ ♥ ♥
Gotujący Fanni w fartuszku od babci wygrał w tym rozdziale! Ewidentnie i niezaprzeczalnie! :D
"Niby taki niski, a nawet uchronić się nie umie" >>>>>>>
No i w KOGO ona była wtulona?
To pytanie będzie a mną cały czas chodzić.
Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :)
~ Faye
wszystkiego w końcu się dowiecie, a rozdziały szybciej będą już! :D pozdrawiam i dziękuję!
UsuńHej cudo <3 Informuj mnie :) ask @dwiedyszki
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJako drugiego hmm... chłopaka (?) Celiny obstawiam Stjernena albo Sjøena. Jakoś obydwoje mi pasują, skoro to nie Fannis. A jeżeli już piszę o Andersie, to wygrał wszystko gotując w fartuszku od babci ;)
OdpowiedzUsuńNiccccc nie mówię!! Fartuszek to gwiazda wieczoru.
UsuńCzy to ktoś z kadry jest tym 'innym'? Johan sie dowie to drugi raz sie chyba juz nie pozbiera. Czo ta Celina, chłopak świata poza nią nie widzi, a ona, eh.
OdpowiedzUsuńOczywiście fartuszek miazga <3
Pozdrawiam, M. :)
może z kadry, może nie ;) Ale skoczek! No ja nie wiem, ja bym tak nie mogła :( pozdrawiam!
UsuńLałam się ze śmiechu razem z Johannem, kiedy zobaczył Andersa w fartuchu od babci. Potem jeszcze ten zakład XD Kocham Norwegów ♥
OdpowiedzUsuńKońcówką mnie zabiłaś. JAK TO WTULONA W KOGOŚ INNEGO?! Że co proszę?! Publikuj szybko 4 bo ja tu z ciekawości umrę.
Czekam, czekam, czeeeekam ♥
będzie jakoś niedługo, mam nadzieję! :D
UsuńPodobnie jak większość czytelniczek wyżej jestem zafascynowana Andersem i jego fartuszkiem. Właściwie to chciałam napisać tutaj więcej, zanalizować zachowanie bohaterów, ale mając przed oczyma ów fartuszek i jego właściciela, nie jestem w stanie napisać nic sensownego :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Marzycielka
ps u mnie również nowość http://second---chance.blogspot.com
No ja to już potem ledwo to wszystko pisałam, bo co oczy przymknęłam to miałam to przed oczami :D
UsuńW KOGO?! :| Kurczę, ciekawość mnie zżera kim jest "ten drugi". Johann myśli, że "wróciła do niego miłość" a tu... może znowu gruchnąć o ziemię. Stresujące to.
OdpowiedzUsuńOczywiście Andersz Malutki pichcący w fartuszku podbił moje serduszko.
WIĘCEJ, PISZ! Pisz, bo muszę wiedzieć co to za Celinowy lovelas.
Buźka!
PS. Zapraszam na moje wypociny na fjellene.blogspot :3
Andersz skradł rozdział, jak to mówią, mały ale cwaniak! wpadnę jak tylko ogarnę się ze szkolnym bałaganem!:*
UsuńFragment rozdziału 0. :"A on przegrał podwójnie. Zdaje sobie z tego sprawę, gdy przy pojeździe widzi stojącego Phillipa, który pomimo tego, że dzisiaj nie skakał, wciąż przyjechał wspierać swoich przyjaciół a obok niego Fannemela, który rozmawia przez telefon ustawiony na tryb głośnomówiący. Johann już z daleka może usłyszeć głos jego Celiny, która powtarza „jestem z Ciebie dumna”. "
OdpowiedzUsuńI tak się teraz zastanawiam, czy źle zrozumiałam tamten rozdział (bo wg mnie to Fannemel rozmawiał z Celiną), czy może ze względu na to, że to dopiero początek jeszcze ktoś inny startuje do Celiny, a potem ją Fannemel odbije. Bądź co bądź czuję, że Johann nie będzie miał łatwego życia. Oj, biedny chłoptaś, tak mi się go szkoda zrobiła. Czy ty musisz go ranić, podła kobieto??!! ;) Wariatka ze mnie.
No cóż... co do tego rozdziału to nie da się zapomnieć fartuszka ;D haha...;) jak to sobie wyobraziłam to z łóżka spadłam :D.
Zgadzam się z koleżanką powyżej. Ja też chcę się dowiedzieć kim jest ten "lovelas" ;) Teraz siędzę tylko i wymyślam teorie spiskowe, a to przez ciebie. ;D
Ehhh... nie pozostaje mi nic prócz czekania na kolejny rozdział, w którym mam nadzieję uchylisz rąbka tajemnicy, bo muszę wiedzieć, za którego Norwega nie trzymać kciuków podczas mistrzostw. buahahah...wredna ja :D ... chociaż to może wcale nie Norweg. Hmmmm.... dobra kończę, bo zanudzę Cię pewnie moimi wywodami ;)
A więc dużo weny Ci życzę kochana,
Buziaki ;*
PS.: Kiedy następnu rozdział? Pisz szybko!!!
Nudzić to mnie komentarze nigdy nie nudzą, więc nie ma się co obawiać! :D Uwielbiam czytać, co wam chodzi po głowie.
UsuńFannemel, owszem, rozmawiał z Celiną, ale nikt nie powiedział, że było to w romantycznych stosunkach, w końcu przyjaźnić się mogą, nie? ;)
Rozdział się już pisze! Pozdrawiam :*